Forum Wszystko o Anime i Mandze Strona Główna Wszystko o Anime i Mandze
Odnajdź Swoją Drogę Ninja!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[NARUTO] "Ninja"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o Anime i Mandze Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JBKYuuBi
Uczeń Akademii



Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilno

PostWysłany: Śro 17:22, 05 Wrz 2007    Temat postu: [NARUTO] "Ninja"

Fandom: Naruto
Tytuł: Ninja.
Autor: JBKYuuBi
Beta: Czarny kruk
Gatunek: (długi i nieciekawy)
Klasyfikacja: PG-13
Uwaga: Fick napisany jeszcze w maju, więc tu jest dużo błędów. Kontynuację piszę do dziś...
Witajcie!

Sala treningowa akademii ninja. W centrum stoi młody mężczyzna. Ma długie czarne włosy, które spadają mu na lewe oko. Oczy ma lekko przykryte. Jest ubrany luźnie: sportowe buty, swobodne spodnie, nad kolanem prawej nogi przymocowana torebka z bronią. Pod kieszeniem z prawej strony ma przymocowany łańcuch. Jeszcze ma na sobie bluzon z nadpisem „NiN-aSS“. Stoi,trzyma dłonie w kieszeniach. Wydaje się, że zaraz upadnie i zaśnie. Wokół niego stoi gromada ludzi. Bojowe kamizelki wydają, że są to shinobi. Młodzieniec w centrum nie ma żadnego ochraniacza wskazującego, że jest ninją, jedyne czym przypomina wojownika to swoją torebką u nogi i drugą trochę większą z tyłu na pasie. Przeciwnicy są dobrze uzbrojeni, większość trzyma po dwa kunaie, są jednak tacy którzy mają nunchaki lub nawet katanę. Nasz bohater powoli jedną ręką sięga po shurikeny z torebki na nodze, drugą zaś po kunaie z torebki na pasie. Szybki rzut... trafił 7. Teraz lężą już. Zostało jeszcze czterech. Podbiega do jednego trzymając kunai w dłoni. Przeciwnik zrobil zamach kataną, uderzenie... Chłopiec blokuje kunaiem i z całych sił zadaje kopniaka w lewy bok, przeciwnik pada na ziemię, spod maski dociera odgłos kaszlu i po szyi zaczyna spływać krew. Pewnie złamał mu kilka żebr. Z tyłu na niego lecą shurikeny. Robi skuteczny unik i kontratakuje swoimi gwiazdeczkami. Trafia, dziewiąty z kolei przeciwnik pada na ziemię. Nieoczekiwanie napada shinobi z nunchakami. Nie zdołał zrobić unik... zablokował ręką... To musiało boleć. Pięścią uderza przeciwnika w twarz, ten od uderzenia odlatuje i wypada przez okno. Został teraz jeden na jeden z ostatnim. Przeciwnik zaczął wykonywać pieczęcia, gdy robił ostatnią krzyknął:

- Technika ognia: wstawaj Kazuki!!!

Bohater otworzył oczy. Wciąż jeszcze znajdował się w akademii, lecz teraz był w klasie. Podjął wzrok, zobaczył groźne spojrzenie sensei‘a, który trzymał ręce złożone na piersi.

- Czy pan Kodoko będzie raczył nie spać na moich zajęciach? – zadzwięczał surowy głos.

- Ehm... Przepraszam. To już nie powtórzy się – czuł się głupio, że zasnął na lekcji.

- Już w to nie wierzę, twoje nie powtórzy się słyszę na każdej lekcji, a jednak wciąż powtarza się – powiedział odwracając się do tablicy.

- Ale proszę pana, ja już to wszystko umiem – starał się powiedzieć coś w swe usprawiedliwienie.

- Naprawdę?

- Tak, jeżeli pan nie wierzy, mogę zademonstrować – wstając powiedział śpioch.

- Dobrze, do tablicy – Kazuki momentalnie pojawił się przy tablicy – teraz wykonaj technikę klonowania.

- Proszę – już odpowiedziało dwóch identycznych uczni – co jeszcze?

- Teraz zrób 10 klonów i niech każdy zamieni się w jakąś postać, abym nie mógł jej znaleźć, nie będę patrzył – odwrócił się – zaczynaj.

- Wykonane – usłyszał głos.

Nauczyciel dwrócił się. W klasie nie było widać ani śladu nieposłusznego ucznia.

- Nieźle, ale mogło być i lepiej – powiedział i rzucił kredą w wazon, który natychmiast wyparował. – Doprawdy nieźle, widzę tylko 4 klony. Możesz już pojawić się.

- Dobra – odpowiedziało krzesło przed senseia nosem.

- Nie zauważyłem tego.

Krzesło znów stało się uczniem, a po całej klasie powoli zaczęli wyparowywać różne przedmioty.

- Mogę siadać? – zapytał Kodoko

- Siadaj – uważnie oglądając co znika powiedział nauczyciel.

Gdy w końcu wszystko co nie musiało być w klasie przepadło, nauczyciel zaczął kontynuować lekcję. Zegar nad tablicą wybił trzecią po południu.

- Dobrze uczniowie, możecie iść – ukończywszy pisać na tablicy powiedział sensei – Kodoko Kazuki zostań na chwilę.

- Dobra sensei.

Gdy pozostali uczniowie opuścili klasę, nauczyciel zaczął rozmowę:

- Powiedz, ile lat już uczysz się w akademii?

- Dziesięć – odpowiedział cicho, spuszczając oczy ze wstydu.

- Ile? – uporczywie pytał się chunin.

- Dziesięć lat, sensei – odpowiedział głośno.

- Ile razy zawaliłeś egzamin?

- Dziewięć razy – odpowiedział.

- Ile masz lat? – wciąż pytał nauczyciel.

- 17 – Kazuki już wiedział do czego namierza nauczyciel.

- Inni w twoim wieku już są chuninami lub jouninami, w najgorszym wypadku geninami. Przecież siedzieliśmy w jednej ławce, jestem tylko na rok starszy od ciebie, a już jestem chuninem. A ty? Wciąż jeszcze siedzisz w akademii. Od wszystkich jesteś przynajmniej o 3 lata starszy. Nie rozumiem ciebie. Umiesz wspaniale wszystkie techniki egzaminacyjne, co dziś wspaniale udowodniłeś, więc jak tobie udaje się każdy raz zawalić egzaminy? – zadźwięczało pytanie z ust sensei‘a.

- Eemmm.. – zatrudniał się z odpowiedzią Kazuki – chyba zbytnio denerwuję się, Masao–sensei. – odpowiedział głupio uśmiechając się.

- Mam nadzieję, że te twoje nerwy pozwolą ci spokojnie zdać, chociażby za tym, dziesiątym razem, gdyż wiesz regulamin akademii. Każdy uczeń, który zawali egzamin 10 razy, zostaje wyrzucony z akademii, bez możliwości powrotu. Tym razem, to będzie twój ostatni szans – głos nauczyciela stał się bardziej surowy – i kiedy jesteśmy sam na sam przestań mówić do mnie sensei, przecież razem się uczyliśmy – dodał z uśmiechem.

- Dobra sen... Masao-san – szybko poprawił się Kazuki.

- Tak już lepiej, nie zapomni jutro, zdajesz albo wychodzisz.

- Dobrze Masao, muszę lecieć – nieczekając na reakcję sensei‘a Kazuki wyskoczył przez okno.

- Eehh... Kazuki, Kazuki... Postaraj się tym razem – powiedział w ślad za znikającym za oknem kolegą.

.....

Wolnym krokiem Kazuki,przez zapełnione ludźmi uliczki wracał do akademiku. „Chyba zbytnio denerwuję się“ wciąż przypominał swe głupie usprawiedliwienie. „Prosto nie chcę wykonywać te głupie misje ranku D“ tak powinna była dźwięczeć odpowiedź. Po drodze spotkał swego pierwszego przyjaciela z akademii. Wtedy, gdy razem zdawali Kazuki zawalił, a jego kumpel, Daisuke, zdał. Po obiecał wtedy sobie, że będzie pilnie się uczyć i następnym razem zda, lecz gdy od Daisuke usłyszał jakie misje muszą wykonywać genini, stracił chęć w ogóle zdawać egzamin.

- Kazuki!!! Dawno nie widzieliśmy się – zawołał, gdy zobaczył idącego Kodoko.

- Daisuke!!! Ile lat? Ile zim?

- Słyszałeś nowinę? Mają zamiar pozwolić mi zdawać egzamin na jounina

- Żartujesz? – nie wierząc zapytał Kazuki.

- Ani trochę, właśnie idę z wywiadu z Hokage. Powiedział, że mam wspaniałe dane i nie będę miał problemów ze zdawaniem na jounina – pochwalił się – A jak u ciebie sprawy? Nie zdawałeś jeszcze egza na chunina?

- Jak to powiedzieć... – nie chciał mówić o tym, że nadal przesiaduje w ławce akademii.

- Tylko nie mów, że cię sensei nie dopuszcza.

- Sensei nie jest winny, po prostu.... – chciał już powiedzieć, lecz został przerwany.

- Tylko nie mów mi, że jeszcze siedzisz w akademii z tymi młokosami – chciał pożartować, lecz po reakcji kolegi zrozumiał, że żart był nieudany – Wciąż jeszcze siedzisz w akademii???

- Aha – starając się nie wyglądać na zbyt urażonego dowcipem odpowiedział Kazuki.

- Wciąż jeszcze nie chcesz zdawać? – zapytał Daisuke całkiem poważnie.

- Tak – wystrzelił jak z procy uczeń akademii.

- Ale dlaczego?

- Mówiłem ci, nie chcę zajmować się tymi pracami na fermach i inną głupotą. – odparł.

- Ale to maksimum potrwa rok. Potem zdasz egzamin na chunina i będziesz mógł zajmować się poważniejszymi rzeczami.

- Na to aby zdawać ten egz trzeba należeć do normalnej drużyny, a jeżeli przytrafi się, że trafię do drużyny z jakimiś hamulcami lub, co gorzej, sensei będzie hamulcem. – wypowiedział swój pogląd.

- To już jak się trafi, a propos, który raz już będziesz zdawał?

- Dziesiąty, magiczna liczba –zaśmiał się.

- Rób jak wiesz, lecz pamiętaj, że tym razem albo zdasz, albo wylecisz.

- Tylko ty nie zaczynaj, bo mi już o tym mówił sensei. – trochę zirytowany powiedział Kazuki, potem dodał – Pamiętasz Masao? Uczył się razem z nami. Na rok starszy.

- Co z nim? Słyszałem niedawno, że dostał rang chunina – starał się przypomnieć Daisuke.

- Nie tylko jest chuninem, jest również moim nauczycielem – zaśmiał się Kodoko.

- Ale ten świat mały – zamyślił się, potem nagle przypomniał – Co ty przechodzisz na inny temat? Mówiliśmy o twoim egzaminie.

- To ty mówiłeś,a ja nie chciałem o tym mówić – z poważną miną odpowiedział Kazuki.

- Nie zapomni, jeżeli wylecisz, będziesz musiał wracać do rodziców, do ich nudnego biznesu.

- Lepiej mi nie napominaj.

Kazuki wspaniale wiedział, że jeżeli zawali, akademia nie będzie utrzymywała go w akademiku i będzie musiał wracać do miasta. Nie był już tam dziesięć lat. Rodzina ma biznes, lecz go przejmie starszy brat, a Kazuki w najlepszym wypadku zostanie pomagać bratu. W końcu spotka jakąś dziewczynę i ożeni się. Będzie miał rodzinę i będzie żył długo i szczęśliwie. NUDY!!!

- Chyba ucieknę z wioski – w końcu wypowiedział marzycielsko Kazuki.

- Daleko nie uciekniesz. Wiem twoją kryjówkę – zaśmiał się Daisuke.

- Chciałbyś wiedzieć gdzie ona jest – uśmiechnął się – Muszę iść, jutro będzie egzamin, więc muszę pomyśleć.

- Ok, tylko nie namyśl się zawalić – zaśmiał się kolega.

Kodoko szybko rzekł: "Pa" i wrócił do akademiku. Zwykłe mieszkanie jak i każde inne w tym budynku. Niewielkich rozmiarów, jedno łóżko, mała kuchenka, ubikacja z prysznicem, sypialnia w głównym pokoju, okno wychodzi prosto na wielkie twarze Hokage, które były wyrzeźbione w skale. Małe mieszkanko, lecz przyjemne, czuł się tu już całkiem swojsko, przecież żył tu więcej niż 10 lat. Z sąsiedniego mieszkania donosiła się głośna muzyka, pewnie sąsiad znów urządza dyskotekę. Upadł na łóżko, położył ręce pod głowę i zaczął rozmyślać. „Zdać czy nie zdać? Oto jest pytanie“ prze frazował w myślach Hamleta. Wziął ołówek z notesem i zaczął coś zapisywać, pewnie jakieś przypadkowe myśli. Czasami coś rysował, to znaczy, że już nudził się, skoro zaczął rysować. Tak przeszedł cały dzień w „myśleniu o przyszłości“. Gdy słońce już zaszło, zaczął burczeć żołądek. Nic dziś oprócz śniadania nie jadł, więc nic dziwnego, że miał chęć przełknąć całego rekina. Poszedł do kuchni, w którejś z szafek znalazł opakowanie z proszkiem zupy instant. Szybko ją sobie przygotował, lecz gdy zjadł, zrozumiał, że trzeba będzie gdzieś wstąpić na późną kolację. Przypomniał sobie jeden bar w, którym niedawno był. Cicha knajpa, przyjemna atmosfera, miła obsługa. Długo nie myśląc wyleciał już na ciemną uliczkę i powędrował w kierunku tego samego baru. Przeszedł pół wioski, gdy znalazł się przy celu swej podróży. W środku było prawie pusto. Przywitał się z gospodarzem, poprosił o herbatę i sashimi. Za chwilę podano mu kolację.

- Itadakimasu – powiedział sobie i przystąpił do jedzenia.

Wszystko smakowało wybornie. Świeża ryba, ostry wasabi i sos sojowy, wszystko było wspaniale przygotowane. Szkoda, że nie mógł zamówić więcej, gdyż akademia wydziela mu niewielką ilość pieniędzy. Rodzice też dużo nie przysyłali. Gospodarz i tak zrobił mu niezłą zniżkę. Gdy podjadł, wyszedł dziękując gospodarzowi za wspaniałą kolację i zrobioną zniżkę.

....

- Piękna pogoda – szepnął sobie pod nosem.

Było już ciemno i pierwsze gwiazdy powoli zaczęły pojawiać się na ciemnym niebie. Mimo, że było już późno powietrze nadal było ciepłe. Szedł tak powoli, patrząc w niebo i trochę myśląc o jutrzejszym dnie. Gdy tak szedł usłyszał cichy płacz, dochodzący z ciemnego kąta między budynkami. Podszedł bliżej. Siedziała przykucnąwszy opierając się o ścianę. Poznał ją, to była jedna z uczennic akademii w tym roku. Zawsze wzór dla wszystkich, dusza imprez. Kiedyś siedział z nią, lecz pewien chłopiec poprosił, aby przesiadł. Słyszał od kogoś, że spotyka się z tym chłopakiem. Jeżeli nie myli się to na imię było mu Katsuro. Dziwiło go, że płacze, ponieważ raz tylko widział jak płakała, a to był dawno temu. „Co robi o takiej porze na ulicy?“ pomyślał, miała tylko 14 lat, chociaż w takiej spokojnej wiosce to i małe dzieci mogliby siedzieć na ulicy do północy. Podszedł jeszcze bliżej. Pewnie zauważyła go, bo zaczęła ocierać łzy.

- Cześć, co się stało? – zapytał

- Cześć. Nie poznałam ciebie. Nic się nie stało. Czemu pytasz? – uśmiechnęła się do niego podnosząc zapłakane oczy.

Miała kocie oczy, coś do czego nie jest łatwo przyzwyczaić się. Na jej manikiur(kocie pazury, długie, zakończone ostro) już nie zwracał tyle uwagi. W całej wiosce tylko mu było to dziwne, gdyż przybył z miasta, gdzie coś takiego można zobaczyć tylko w cyrku. Jednak tu wszyscy mieszkańcy już byli przyzwyczajeni do różnych dziwnych typów. Choć przeżył tu 10 lat wciąż nie może przyzwyczaić się. Ta dziewczyna pochodziła z klanu(rodziny) Neko(kot), którego wszyscy członki mieli cechy kotów.

- Już jest tak późno, a ty tutaj siedzisz jedna – wiedział, że czule reaguje, gdy jej mówią, że płacze.

- Postanowiłam pospacerować przed snem – zaczęła wykręcać się – i wcale nie jestem jedna, jest ze mną Hoshi – wskazała na leżącego na jej kolanach kotka.

- Może mógłbym odprowadzić cię do domu? – nie chciał zostawiać ją samą.

- Eeemmm.... dobrze, już i tak miałam zamiar iść. Tylko zajdę na chwilkę do łazienki.

Wstała zostawiając rudego kota na ziemi i pobiegła do łazienki w obok znajdującej się restauracji. Został sam na sam z kotem.

- Co z nią się stało? – zapytał i nieoczekiwanie otrzymał odpowiedź.

- Miłość nie powiodła się – donośnym głosem powiedział Hoshi.

Kazuki omal nie upadł na ziemię. Wiedział, że shinobi mają rozmawiające zwierzęta, lecz nigdy je nie widział, a raczej nie słyszał.

- T.. t... ty.. mówisz.? – w końcu zapytał

- A co? Nie słychać? – odpowiedział mu kocur.

- Słychać i to nawet dobrze.

- To czego się pytasz?

Nie wiedział co odpowiedzieć. Chciał wydostać z kota więcej informacji o Naomi, lecz ona wróciła. Tym razem szeroko uśmiechnięta. Wzięła kota na ręce i zaczęła go głaskać.

- A więc idziemy? – zapytał

Kiwnęła głową i ruszyli w stronę domu rodziny Neko. Po drodze przerzucili się kilkoma słowami, lecz rozmowa nie bardzo udawała się.

- Jutro egzamin, nie denerwujesz się? – w końcu zapytał.

- Całkiem nie – jednak to brzmiało niepewnie – Mam nadzieję, że tym razem zdasz.

- No nie wiem – odpowiedział uśmiechając się.

- Jak możesz tyle lat tracić. Już dawno mogłeś zostać jouninem – widocznie zależało jej na nim, lecz mu to zadźwięczało jako kolejne czytanie moralia i prosto przemilczał.

Wkrótce już byli obok ogromnego domu, który raczej przypominał pałac, który sobie może pozwolić tylko król. Wielkie posągi kotów, ogromne wrota, żołnierze na baczności, wielki sad, własne jeziorko, takiej rozkoszy i Hokage, a nawet i jaki monarcha mógłby zazdrościć. Rozwitali się i ona weszła do środka. Żołnierz rzucił ostry wzrok na Kazuki‘ego. Kodoko natychmiast postanowił iść, lecz przed odejściem usłyszał zaniepokojone głosy rodziców Naomi. „Chyba chciała uciec z domu“ rozmyślał sobie idąc „głupi pomysł...“ zatrzymał się, gdyż przypomniał, że i sam chciał to samo zrobić. Jednak musi postanowić co będzie robić jutro. A więc co ma w końcu robić? Postanowił zdać się na los. Wybrał monetę. „Liczba – uciekam, herb – zdaję“ postanowił. Rzucił w powietrze, lecz nie złapał jej, upadła do wodościeku. „Ot mam szczęście“ zaśmiał się z ironią. Tak nic nie przymyślawszy wrócił do domu. Położył się do łóżka. Wziął nową książkę „Anioły i Demony“, którą otrzymał od przyjaciół z miasta. Gdy już poczuł się senny, popatrzył na zegarek,który wskazywał już drugą godzinę nocy. Odłożył książkę, rozebrał się. Znów położył się do łóżka, przed tym jak zasnął jeszcze pomyślał: „Ranek od wieczora mądrzejszy. Będę myśleć na miejscu“.

Witajcie(pod innym kątem)

Właśnie skończyły się zajęcia w akademii. Z budynku akademii wybiega gromada uczni. Wszyscy gdzieś się śpieszą, mają swe sprawy. Wśród wszystkich wyróżnia się biegnący chłopak, trzymający za rękę dziewczynę. Pewnie para zakochanych. Szybko biegną w stronę parku, po drodze mijając różne budynki i kolegów z klasy. W końcu przybiegli do parku. Dużo ludzi cieszy się piękną pogodą, lecz ich miejsce jest swobodne. Mały pagórek obok rzeki, tam zawsze siadają. Tam przeminęł większość ich wspólnego życia.

- A więc co chcesz robić? – zapytała dziewczyna o kocich oczkach, prowadząc palcem do szyi w dół swemu ukochanemu.

- Może chodźmy wykąpać się w rzece, taki upalny dzień – zaproponował białowłosy chłopak głaszcząc jej uda.

- Woda pewnie jest zimna – wykręcała się, powoli zdejmując jego rękę ze swej nogi.

- Nie żartuj, woda jest już od dawna ciepła, przecież już jutro zaczyna się lato – uśmiechnął się, patrząc w jej kuszące oczy.

- Nie chcę iść kąpać się – wciąż wykręcała się Naomi.

- Znów nie chcesz pokazać swe pięknie ciało. – wygłaszał swe argumenty blondyn, powoli rozszpilając guziczki na bluzce swej dziewczyny.

- Mogę i tak pokazać jak wtedy, w moim pokoju, czyż nie pamiętasz? – zaśmiała się.

- Miłe wspomnienia, lecz nigdy nie widziałem cię bez spodni – uśmiechając się powiedział Katsumi.

- Dużo chcesz – pokazała język – może później – zachichotała.

Uwielbiała jego pieszczoty, jego dotyk, lecz jeszcze nie była gotowa całkowicie powierzyć się mu. Pocałowała go i cicho powiedział:

- Nie namówisz mnie – uśmiechnęła się

- Jesteś tego pewna? – i zaczął powoli całować jej szyję.

- Jesteś moim niegrzecznym chłopczykiem – powiedziała odpychając go od siebie, a następnie siadając na nim.

- A ty moim aniołkiem.

- Nie aniołkiem, kotkiem – powiedziała powoli głaszcząc jego policzek swoimi pazurkami.

Położyła się na nim, zaczęli całować się. Gładziła jego włosy, położył swe ręce na jej pośladki. „Nawet w swobodny czas nosi ze sobą broń“ pomyślał, gdy poczuł w jej tylnym kieszeni coś podłużnego, podobnego do składanego noża. Przeniosła jego dłonie na plecy, zawsze tak robiła, lecz nigdy nie mówiła dlaczego.

- NAOMI!!! –nagle usłyszeli surowy głos.

Popatrzyli w tą stronę skąd dotarł okrzyk. Nie mogli uwierzyć swym oczom, nieopodal stali rodzice Naomi i nie wyglądali na zbyt zadowolonych tym co zobaczyli.

- Chodźmy stąd – szybko powiedziała mu

- Racja – szybko wstali i pobiegli z parku.

- Dostanę od swych rodziców – powiedziała zaniepokojona.

- Ty jeszcze nie powiedziałaś swym starym, że chodzimy ze sobą? – zapytał zdziwiony.

- Nie znasz ich, oni mają zamiar wydać mnie za mąż za jakiegoś bogatego i przez nich wybranego człowieka. Zależy im tylko na rozkwicie naszego klanu. Całkiem nie liczą się z moim zdaniem – powiedziała jakby zrzucając swój.

- Jeżeli chcemy nadal spotykać się, będziemy musieli unikać twoich rodziców – uśmiechnął się.

- To nie będzie takie trudne, oni bardziej lubią siedzieć w swym pałacu niż gdzieś być poza nim – powiedziała uśmiechając się – Nie wiem czemu oni dziś byli w parku, może przeprowadzali wywiad z kandydatami na męża dla starszej siostry – zamyśliła się.

- Nie o tym teraz trzeba myśleć, chodźmy do mnie – zaproponował i przyśpieszyli kroku.

Przyszli do akademiku. Mieszkał sam, bo nie chciał mieszkać ze swą liczną rodziną. Weszli do środka.

- A więc co chcesz teraz robić? – znów padło pytanie.

- A ty jak sądzisz? – powiedział biorąc ją za pośladki i przyciskując do siebie.

- Myślimy jednakowo – odepchnęła go i on upadł do łóżka.

Skoczyła na niego. Zaczęli całować się. Naomi była bardzo podniecona. Zdjęła swą bluzkę. Przycisnęła swe niewielkie piersi do jego twarzy. On rozpiął jej stanik. Lizał jej sutki. Zdjęła jego podkoszulkę.

- Naomi – usłyszeli donośny głos dochodzący z zewnątrz.

- Jak moi rodzice mogli nastu znaleźć, przecież oni o tobie nic nie wiedzą - powiedziała zaniepokojona, wkładając stanik. Nie zdążyła zapiąć go, gdy na oknie pojawił się mały rudy kot – Hoshi? Co ty tu robisz?

- Twoi rodzice cię szukają. Przybiegłem cię uprzedzić – odpowiedział kot.

- Dzięki, nie wiem co zrobiłabym bez ciebie – powiedziała.

- Pewnie chcą usprawiedliwienia za to co widzieli w parku – odezwał się Katsumi.

- Dobrze, że Hoshi uprzedził, bo mogli nas tu znaleźć, wtedy to byłoby źle – odpowiedziała.

- Naomi, nie marudź,zaraz mogą tu przybyć koty z oddziału poszukiwań – powiedział lekko zdenerwowany kocur.

- Dobra, już lecę. Pa, spotkamy się jutro – pocałowała chłopaka i w ślad za Hoshi wyskoczyła przez okno.

......

- A więc czego mam oczekiwać? – po drodze pytała się Naomi.

- A jak ty myślisz? Widzieli cie leżącą na jakimś chłopcu o którym oni nic nie wiedzą – odpowiedział kot.

- Mam nadzieję, że nie zabiorą mnie z akademii, abym jak dawniej trenowałam w domu.

- Mogą to zrobić, już dawno nie widziałem ich tak wkurzonych – spokojnie odpowiedział Hoshi.

Już przybyli. Żołnierze przy bramach natychmiast otworzyli je. Weszła, obok domu czekali mama z tatą, którzy naprawdę wyglądali na wkurzonych.

- Naomi, szybko idź do domu – surowym głosem powiedział ojciec.

- Idę, idę – odpowiedziała odkrywając masywne drzwi wejściowe.

Chciała już biec do swego pokoju, lecz zatrzymała ją mama:

- Do wielkiego pokoju.

- Dobra.

Weszła do ogromnego pokoju, siadła sobie w wygodnym fotelu. Wkrótce weszli rodzice, usiedli na przeciw jej.

- Jak możesz usprawiedliwić siebie? – tym razem spokojnie powiedział ojciec.

- Jestem swobodnym człowiekiem, mam prawo spotykać się z kim chce – odpowiedziała.

- Ale nam nic o nim nie mówiłaś – wtrąciła się mama.

- Wiedziałam, że będziecie przeciw – odrzekła.

- To więc czemu z nim spotykałaś się, skoro wiedziałaś, że będziemy przeciw?

- Bo go kocham.

- Jaka może być miłość w twoim wieku? – wrzasnął ojciec

- Nie mam zamiaru tobie wszystko wyjaśniać – głośno odpowiedziała Naomi.

- Też nie będę ci wyjaśniać dlaczego musisz wyjść za mąż za tego wspaniałego mężczyznę z którym byliśmy w parku.

- Co?! Wybieraliście mi już męża?! – wrzasnęła Naomi.

- Nie zapominaj, że rozmawiasz z rodzicami – spokojnie powiedziała mama.

- Nie będziesz się sprzeciwiała, taka jest tradycja i nie będzie wyjątków, jutro zdajesz egzamin i kontynuujesz trening w domu – srogo rzekł ojciec.

- Nienawidzę was!!! – krzyknęła i pobiegła do swego pokoju.

Zamknęła drzwi na klucz. Siadła na łóżko. Nie wiedziała co robić. Usłyszała pukanie w drzwi.

- Naomi, wpuść mnie, chcę porozmawiać – usłyszała głos mamy.

- Idź stąd, chcę zostać sama – krzyknęła.

- Córko musisz zrozumieć nas, spotykałaś się z kimś o kim my wogóle nie wiedzieliśmy – donosił się głos zza drzwi – A dziś zobaczyliśmy cię w parku leżącą na nim, co musieliśmy myśleć?

- Nie wiem, mogliście mi zaufać, ja wam uwierzyłam, mówiliście, że mogę swobodnie żyć do 20lat, to dlaczego teraz mi zabraniacie, już znaleźliście mi już męża – Naomi traciła samowładnie.

- To był tylko jeden z kandydatów. Twój ojciec trochę się niecierpliwi, bo wie ile to czasu zajmuje wybranie pary, chciał, aby jak ukończysz 20lat natychmiast wyszłabyś za mąż, to zaczął ci już poszukiwać parę – starała się wyjaśnić mama.

- Ja nie chcę tych bogatych mężczyzn, chcę sama dokonać wyboru – krzyknęła.

- Dobrze, wybieraj, lecz będziesz musiała otrzymać moje pozwolenie, z ojcem jakoś domówię się.

- Zostaw mnie w spokoju.

- Już idę, tylko nie zrób czegoś głupiego.

Usłyszała, że mama już poszła. Siedziała w końcu sama. Nie wiedziała co ma zrobić. Może usłuchać rodziców i rozstać się? A może nadal spotykać się? „Ale jak będę mogła spotykać się skoro będę zamknięta w domu?“ rozmyślała. Wtem wpadła na pomysł. „Ucieknę“. Katsumi zgodzi się, bo przecież kocha ją. Tylko gdzie będą uciekać? „Już wiem“ Ojciec Katsumi‘ego ma domek w Krainie Wody. Tam nas rodzice nie znajdą. „Muszę teraz iść do Katsumi‘ego i z nim o wszystkim porozmawiać się, jutro uciekamy“. Wezwała Hoshi.

- Słucham – zameldował.

- Teraz idę do Katsumi, jeżeli rodzice zauważą, że mnie nie ma, uprzedź.

- Dobra – i dodał – mam nadzieję, że jest on tego warty.

Lecz tych ostatnich słów nie słyszała, gdyż już była na ulicy. Zalazła na drzewo obok muru i przeskoczyła na drugie po przeciwnej stronie muru. Już powoli zachodził słońce. Szybko skacząc po dachach dotarła do akademiku. Omal nie zderzyła się z wychodzącym Kodoko. „Lepiej będzie jeżeli nikt mnie nie zobaczy“ pomyślała. Gdy droga była wolna, wśliznęła się wewnątrz. Natychmiast podeszła do drzwi swego chłopaka. Zapukała, ze środka donosiła się muzyka, więc zapukała jeszcze głośniej. W krótce usłyszała:

- Kto tam?

- Otwieraj, to ja, Naomi.

Drzwi się lekko przyotkryły i w przestrzeni pojawił się spocony Katsumi, który na sobie miał tylko bokserki.

- Naomi, co tu robisz? – zapytał zdziwionym i przestraszonym głosem.

- Wpuść do środka, moi rodzice chcą, abym od jutra siedziała w domu, nigdzie mnie nie wypuszczą – jednym tchem powiedziała przerażona Naomi.

- Poczekaj, jak to nie wypuszczą?

- Całkowity areszt domowy. Musimy uciekać. Mówiłeś, że twój ojciec ma dom w Krainie Morza, moglibyśmy tam uciec.

- Uciekać? O czym ty mówisz?

- Jeżeli mnie zamkną, nie będziemy mogli spotykać się. Kocham cię, umrę jeżeli nie będę mogła z tobą spotykać się – starała się mu wszystko objaśnić.

- Ja też cię kocham, ale nie myślisz, że zbyt impulsywnie reagujesz? – starał się uspokoić ją.

- Nie wiem co już robić, wpuść mnie do środka, muszę gdzieś siąść – Naomi czuła się jakoby cał świat się rozpadał.

- Nie mogę, jest tu taki straszny bałagan – starał się wykręcić.

- Nic takiego, przeżyję – pchnęła drzwi.

To co zobaczyła raczej ją nie zdziwiło. Rozrzucane ubranie i .... Spódnica? To co zobaczyła potem nie zapomni nigdy w życiu. Na łóżku bezwstydnie leżała dziewczyna, która ma na sobie tylko kostium Ewy i patrzyła szyderczo uśmiechając się na Naomi, która wyglądała jakoby zobaczyła śmierć.

- Mówiłeś, że z nią wszystko skończone – odezwała się dziwka.

- Eeemm... Jeszcze jej o tym nie mówiłem – powiedział ściszonym głosem Katsumi.

- Masz dobrą okazję – odpowiedziała dziwka.

- Od dawna z nią spotykasz się? – wciąż nie wierząc swym oczom zapytała Naomi.

- Od sześciu miesięcy – odpowiedział.

- Nie ciągnij gumy tylko powiedz jej i będziemy mogli kontynuować – ściskając swe cycki powiedziała dziwka..

- Naomi, wiedziałaś, że nasze stosunki będą musiały się kończyć, skoro twoi starzy wybierają ci męża – jak wiersz zarecytował Katsumi.

- Ale... Ty.... Ja... My... – nie mogła wymówić słowa. Spuściła głowę i poszła w stronę drzwi.

- Wiedziałem, że zrozumiesz – uśmiechając się powiedział zdrajca.

- Nie ma sprawy, wszystko rozumiem – cicho pod nosem powiedziała Naomi.

Drzwi się już zamykały, gdy z wewnątrz doleciały do uszu Neko ostatnie słowa dziwki:

- Spadaj szybciej kocia mordo! Idź, poszukaj sobie marcującego kota – zaśmiała się głośno wraz z Katsumi.

Drzwi się zatrzasnęli. Naomi stała bez ruchu, powoli odwróciła się w stronę drzwi. Odeszła na kilka kroków do tył. Podbiegła i nogą uderzyła w drzwi z taką siłą, że one z trzaskiem upadli na podłogę. Naomi jak terminator weszła do środka. Oboje już byli w łóżku, Katsumi na ten raz już był bez bokserów. (Uwaga niecenzuralne wyrażenia )

- Ty k.urwo j.ebana, masz coś przeciw kotom? – wrzasnęła z nienawiścią na dziwkę.

- Naomi uspokój się – przestraszony rzekł Katsumi.

- Nie zatykaj mi gęby, ty ch.óju jeden, bo ci coś odkroję! – jej głos był przerażający.

Katsumi wstał, mimo to że był nagi, podszedł do Naomi i wrzasnął jej prosto w twarz.

- Wynocha z mego domu!!!

Naomi zwróciła twarz w stronę, gdzie niedawno były drzwi, potem znów popatrzyła a swego ex. Jej oczy były pełne nienawiści, podobne do ocz dzikich zwierząt, które mają zamiar spuścić ci krew.

- Naomi, nie będę powtarz.... – nie skończył, bo skupiwszy swą nienawiść w pięści, Naomi walnęła go prosto w twarz.

Poczuła jak łamią się kości jego nosa. Potem szybkie uderzenie drugą pięścią w profil posłało Katsumiego w K.O.

- Co ty s.uko wyprawiasz? – wskoczyła dziwka i spoliczkowała Naomi.

Dziewczyna nie chciała pozostać dłużna, już chciała odwdzięczyć się tym samym, gdy zadziałał koci instynkt i zamiast czerwonego odbicia dłoni, na twarzy dziwki zostało pięć głębokich rysów, z których zaczęła ciec krew.

- Naomi – na oknie pojawił się Hoshi.

- K.urwo, co ty zrobiłaś z moją piękną twarzą, znikaj stąd, niech ci kot poliże, może uspokoisz się –wrzasnęła naga ś.cierwa.

- Co ty powiedziałaś? – powiedział wkurzony Hoshi – Zaraz ci poliżę.

Dał susa i pazurami wbił się w twarz dziwki.

- Złaź, to boli, złaź natychmiast – waliła kota pięściami.

- Hoshi, złaź – spokojnie powiedziała Naomi.

- Jak sobie panienka życzy – posłusznie odpowiedział i skoczył na podłogę, obok stóp swej pani

- Już zrozumiałam, to nie kot ci liże, to ty mu... – nie skończyła, bo dostała pięścią w twarz i upadła nieprzytomna.

Do ciała podszedł Hoshi, położył łapkę na szyi sprawdzając czy jest tętno.

- Może mogę jej spuścić krew? – powiedział mściwym głosem

- Chodźmy, na dziś dosyć zabaw – uśmiechając się odpowiedziała Naomi.

- Szkoda – ze smutkiem rzekł kot.

Szybko wybiegli na ulicę, lecz potem zwolnili. Naomi czuła jak wyładował całą złość i nienawiść, lecz teraz czuła pustkę, coś czego przed tym nigdy nie odczuwała. Skręciła między budynkami i okazała się w ślepym zaułku. Przykucnęła, oparła się o ścianę i zaczęła cicho płakać. Hoshi niezbyt wiedząc co robić, położył się na jej kolana i cicho ją pocieszał. Przeszło kilka minut i zauważyła jak, ktoś się zbliża, szybko zaczęła ocierać łzy.

- Cześć, co się stało? – usłyszała, poznała go, to był Kodoki Kazuki.

- Cześć. Nie poznałam ciebie. Nic się nie stało. Czemu pytasz? – odpowiedziała podniósłszy oczy.

Egzamin
(część nie betowana)

Słońce wzeszło nad Konohą. Kazuki jeszcze spał, gdy zadzwonił budzik. Chłopiec leniwie wyłączył piszczący zegar.

- Jaki dziś dzień mamy? – zapytał siebie patrząc na kalendarz ścienny.

„31 maja, dzień Z.E.“ zobaczył. (Z.E. – Zawalenie Egzaminu). Wtedy przypomniał, że jeszcze nie postanowił co będzie robić. Szybko wstał, umył się, na śniadanie zjadł płatki, chwycił torebki z bronią i wyszedł. Już wychodził z akademiku, gdy zobaczył, że w kwaterze jego sąsiada, Katsumi, odbywa się remont, gdyż mieniano drzwi. Lecz nie zwrócił na to dużo uwagi. Szybko ruszył w stronę akademii. Już się późnił. Póki biegł, przeczytał list, który przed tym wybrał z skrzynki pocztowej. Był to list od rodziców:

Drogi Synu,

Otrzymaliśmy list od twego nauczyciela. Wiemy, że trudno ci idzie z nauką, więc proponujemy wracać do nas. Twój brat, Daichi, zabrał część zysku i uciekł z jakąś dziewczyną. Biznes idzie teraz trudno skoro nie mamy pomocników. Wszyscy stęsknili się za tobą. Nie chcemy, żebyś nie spełnił swoje marzenie, lecz jeżeli nie uda się, pamiętaj, że zawsze jesteś tu mile oczekiwany.

Dalej już nie czytał.

- Już postanowiłem, zawalam – szepnął pod nosem.

Przybył do akademii. Zobaczył coś nieoczekiwanego, przed akademią stali wszyscy uczniowie. „Co tu się dzieje?“ pomyślał. Podszedł bliżej. Wtem usłyszał głos sensei‘a:

- Już myślałem, że nie przyjdziesz, skoro wszyscy juó są, to wyjaśnię dlaczego tu stoimy. Jak wiecie dziś odbędzie się egzamin, tym razem on będzie trudniejszy. Hokage z radą Jouninów doszli do wniosku, że geniny są zbyt słabi, gdyż zdają zbyt łatwe egzaminy. Wydali rozkaz, że z całego kursu tylko połowa bedzie mogła zaliczyć – zaczął się szmer – Cicho. Egzamin będzie odbywać się w ten sposób. Pójdziemy do lasu, tam są jouniny, którzy będą śledzili za egzaminem. Celem każdego z was jest znalezienie w lesie opaski genina. Można oszukiwać, walczyć, kradnąć,wszystko co chcecie, tylko nie zapomnijcie, żadnego zabijania. Jeżeli nie ma pytań, idziemy. – skończył swą wypowiedź Masao.

- Wszyscy gotowi? – zapytał stojący obok sensei‘a jounin.

- TAK! – jednogłośnie odpowiedział chór.

- Nie – powiedział Kazuki.

Gdy gromada skierowała się w stronę lasu, Kodoko zauważył idącą obok Naomi, nie wiedział czy podejść czy nie. Ale raczej nie wiedziałby co jej mówić.

- Kazuki! – usłyszał z tyłu. To był Masao-sensei – Teraz nie myślę, że będziesz miał problemów z nerwami. – uśmiechnął się.

- Chyba nie, ale sam mówiłeś, że połowa uczni, więc tylko 12 zda egzamin, więc moje szanse są małe. – znalazł jednak coś negatywnego.

- Nie myślę. Wiesz ten las. Umiesz techniki. Dobrze walczysz. Na pewno zdasz.

- Chyba nie, rodzice proszą, abym wrócił – wyciągnął swą ostatnią kartę.

- Twoje życie, ty pan, rób jak sądzisz należy – powiedział te słowa i znikł w tłumie.

„Mam nadzieję, że mnie zrozumie“ pomyślał. Zaczął rozglądać się. Jego wzrok zatrzymał się na Katsumi, a raczej na gipsie na jego twarzy.

- Katsumi, co się stał z twoim nosem? – zapytał.

- Nic takiego, upadłem i nosem uderzyłem się o stolik – odpowiedział szybko.

- Nie powiodło się. Chyba trochę trudno jest chodzić w domu podczas remontu. – rzekł Kazuki.

- O jakim remoncie mówisz? – zapytał Katsumi.

- Dziś widziałem jak mieniają ci drzwi.

- Aaa... To ty o tym. Trochę renowacji nie zaszkodzi – uśmiechnął się.

- Widziałem wczoraj Naomi, nic między wami się nie stało? – przypomniał, ż Katsumi kolegował z Naomi.

- Stało się. Już koniec ze wszystkim – chłodno odpowiedział chłopak.

Wkrótce już byli w lesie.

- Oto główni sędziowie – wskazał na trzech mężczyzn i jedną kobietę na gałęziach drzew.

„I ta dziwka jest tu“ poznała ją Naomi według pięciu rysów na twarzy.

- Kiedy możemy rozpoczynać? –padło pytanie z tłumu.

- Teraz!!! – wbił w ziemię kunai jeden z jouninów.

Wszyscy jak jeden rozbiegli się w różne strony. Wszyscy oprócz Kazuki’ego, który leniwie poszedł w głąb lasu. Gdy już był pewien, że sensei go nie widzi, położył się na gałąź i zasnął.

...

Katsumi nie chciał przegrać, więc szybko wykonała pieczęcie i urzył techniki przywołania.Natychmiast pojawiło się pięć kotów z czarnymi okularami od słońca i w czarnych płaszczach (Catrix)

- Oddział poszukiwań przybył – zameldował kot w centrum

- Słuchajcie, muszę znaleźć opaskę genina, wy mi w tym pomożecie – wyjaśniła sprawę.

- Zrozumieliśmy, chłopcy rozbiegać się i szukać – koty momentalnie znikły z oczu. Po chwili przybył dowódca – Wszystkie opaski znalezione.

- Dobra robota, gdzie jest najbliższa?

- Jakiś chłopak z połamanym nosem ma opaskę, teraz jest 10m stąd w tą stronę – wskazał łapą.

- „Katsumi” – pomyślała – Dobrze, ruszajmy w tą stronę – rozkazała.

- Naomi, nie zapominaj,my szukamy, a nie walczymy. – spokojnie rzekł kocur.

- Dobra, możecie wracać – powiedziała.

Kot przyłożył łapę do ucha i rzekł:

- Wszystko chłopcy, misja wypełniona – i natychmiast znikł w dymu.

- Cieszy mnie myśl, że będę mogła mu trochę porównać nos, jeszcze raz. - uśmiechnęła się złośliwie....

Katsumi nie tracił czasu na poszukiwania, dostał opaskę od swej koleżanki (za pewne usługi), która dopatrywała egzaminu. Teraz spokojnie chodził po lesie, nigdzie się nie śpieszył. Usłyszał szmer dochodzący z krzaków. Ledwo zdążył wyciągnąć kunai, gdy w jego stronę z krzaków wylecieli shurikeny. Odskoczył w stronę, lecz nie zdążył dotknąć się ziemi, gdy otrzymał kopniaka prosto w brzuch.

- Witaj kochany –usłyszał.

Podniósł oczy, to była Naomi. Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż od kopniaka odleciał i uderzył się o pień drzewa.

- Ty? Znikaj stąd, mam dość z wczorajszego wieczoru – wrzasnął.

- O czym mówisz kochany? Wczoraj tylko bawiłam się. Dziś będzie zemsta – jej głos nabrał mściwy odcień.

- Zemsta? – drżącym głosem zapytał chłopak, upadł z nóg po drzewem. Powoli podeszła do niego – Nie zbliżaj się, są tu sędziowie, zostaniesz wyrzucona z akademii. – krzyknął.

Podeszła jeszcze bliżej, przeprowadziłem pazurkiem po jego policzku w dół, następnie zatrzymała się na szyi.

- Walczyć pozwolono, zabijać nie. Masz opaskę, jest mi potrzebna – powiedziała patrząc mu w oczy.

- Zabieraj i zostaw mnie w spokoju – wyciągnął z kieszeni opaskę.

- Zbyt łatwo – stwierdziła zabierając opaskę – Myślałam, że jesteś odważniejszy. - dodała.

- Masz opaskę, więc idź stąd –wrzasnął.

Odwróciła się, już chciała iść, lecz z pół obrotu kopnęła go w twarz. Katsumi poleciał w stronę. Jak tylko poczuł ziemię po nogami, skoczył chcąc uciekać, lecz Naomi złapała go za nogi i walnęła nim o ziemię.

- Mój nos!

- Biedactwo – zaśmiała się. – Odpowiedz mi na jedno pytanie: czemu wogóle spotykałam się z tobą? – zapytała,wzięła go za włosy i przy podjęła jego głowę – A więc? – zobaczyła, że oczy ma zamknięte – tylko nie mów, że wykluczyła się – jednak żadnej reakcji nie było – a ja tylko zaczęłam, jesteś okropnym wojownikiem – zaśmiała się.

Obszukała go, znalazła jeszcze jedną opaskę.

- Hmm... Plam B? – zaśmiała się – pierwszą zabieram jako kompensację za to, że straciłam tyle czasu kolegując z tobą, a drugą za to, że nie jesteś jej warty. – zawiązała obydwie opaski na ręce – Trzeba będzie przymyśleć jak nosić, bo tak źle wygląda – popatrzyła na siebie krytycznie – Trzeba iść do sensei’a i kończyć ten egzamin – rzekła i pobiegła w stronę, gdzie musiał być nauczyciel...

...

Tymczasem część uczni już wróciło z opaskami.

- Nie ma jeszcze dwóch – powiedział Masao dla sędziów...

....

Kazuki wyspał się i postanowił wrócić. Starał się omijać wszystkich zawodników. Zobaczył przed sobą biegnąca Naomi. Wyrównał się z Naomi.

- Jak polowanie? – uśmiechnął się.

- Nieźle, a u ciebie? – zapytała.

- Tak jak planowałem, niczego nie mam – zaśmiał się.

- Nie denerwuj się, wszystko się jeszcze może zmienić – rzekła i klapnęła mu po plecach. On tylko uśmiechnął się.

Nie zajęło im dużo czasu dotarć do nauczyciela.

- A więc? Są opaski? – zapytał Masao.

- Mam – pokazała na swoją Naomi.

- Nie mam – głośno, wesołym głosem rzekł Kazuki.

- Jeszcze gdzieś jest jedna opaska, masz jeszcze czasu, idź poszukać – poradził sensei.

- Nie pójdę, już postanowiłem, że wracam – odpowiedział spokojnie.

- Szkoda – ściszonym głosem rzekł Masao – Kodoko Kazuki jesteś oficjalnie usunięty z akademii sztuk ninja wioski Konoha – wygłosił wyrok nauczyciel.

Kazuki podszedł, uścisnął dłoń, odwrócił się i już chciał iść, gdy usłyszał:

- Ale z ciebie dowcipniś.

- Słucham? – zwrócił się do sensei’a.

- Twoja opaska jest przyczepiona do twego dżempera – odpowiedział.

- Co!? – zaczął rękoma łazić po plecach i rzeczywiście znalazł opaskę. – Skąd się ona tu wzięła? – zapytał zdziwiony.

- Nie wiem, lecz wiem jedno, od tej chwili jesteś, nareszcie, geninem – radosnym głosem powiedział Masao.

- To jest takie wkurzające – z niechęcią rzek, jego oczy przypadkowo zatrzymały się na Naomi. Teraz przypomniał. Gdy Naomi klapnęła mu po plecach, pewnie przyczepiła mu opaskę.

Ona mrugnęła mu jednym okiem, a on tylko marzycielsko uśmiechnął się.

- Naomi, ty ukradłaś mą opaskę, będziesz wyrzucona z akademii – usłyszeli krzyk, to Katsumi z krwawą twarzą szedł w kierunku Naomi.

- Katsumi, masz opaskę? – zapytał Masao

- Nie, Naomi mi ją zabrała.

- Szkoda, będziesz zdawał następnym razem.

- Ale, ona mnie omal nie zabiła – wrzasnął.

- Takiego słabeusza jak ciebie i myszka może zabić, co już mówić o takiej kotce, przepraszam panienkę Neko, jeżeli coś źle powiedziałem – rzekł jeden z jouninów z czerwonymi włosami.

- Nic takiego – odrzekła Naomi.

- Skąd ty wiesz co było? – wrzasnął na jounina Katsumi.

- Obserwowałem waszą walkę, jeżeli byłaby moja wola natychmiast wyrzuciłbym cię z wioski, nie jesteś godny miana obywatela Wioski Konoha. - chłodnym głosem odpowiedział jounin.

- Zwołujcie medyków – krzyknął drugi jounin – mamy rannego – doniósł się głos z lasu.

- Nie jestem taki ranny – rzekł Katsumi.

- Zaknebluj się i spadaj – wrzasnął na niego czerwonowłosy jounin.

Z lasu wyniesiono krwawego ucznia, w ręce miał wbite kunai’e, jedna noga wisiała jak szmata, nie wyglądał na żywego. Szybko przybiegli mednin’y i zaczęli opatrywać jego rany.

- Został dobrze poturbowany,ale jeszcze żyje – to „jeszcze” dźwięczało jak wyrok – Kto to zrobił?

- JA! – usłyszeli głos daleko w tłumie., lecz wkrótce uczniowie zaczęli odchodzić od właściciela głosu.

Był to nowy student, jeszcze bardzo młody, chyba zaledwie 12 lat. Z jakiegoś tajnego klanu. Uczył się ze wszystkimi nie dłużej niż miesiąc....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez JBKYuuBi dnia Śro 18:48, 05 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JBKYuuBi
Uczeń Akademii



Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilno

PostWysłany: Śro 17:33, 05 Wrz 2007    Temat postu:

jak już zauważyliście, piszę długie ficki, więc o miniaturach nie ma mowy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rock Lea
Uczeń Akademii



Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakon PKP

PostWysłany: Śro 17:35, 05 Wrz 2007    Temat postu:

Super że wstawiłeś fick "Ninja" Smile Ciekawe kiedy dasz nową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JBKYuuBi
Uczeń Akademii



Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilno

PostWysłany: Śro 17:43, 05 Wrz 2007    Temat postu:

13 część jest na 60-70% w komórce , a więc jeszcze przepisanie do wordu i wyszukanie błędów... ale tu są na razie tylko 3 części, więc do 13 części jest tak daleko jak na hulajnodze do Chin. (peryfraza rosyjskiego powiedzonka)

Edit:
Widzę, że raczej nie ma ludzi interesujących się takim fickiem. :hamster_wind:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o Anime i Mandze Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin